środa, 29 czerwca 2016

Arcydzieła na książeczki zdrowia.

W jednym z konkursów wygrałam cudną sówkę breloczek od Ewla Art HandMade. Kochamy sówki breloczki więc to była nagroda idealna dla nas! A do tego taka cudna.
Przed napisaniem do sponsora przeglądałam jego, a w sumie jej stronkę. Jej bo to stronka Pani Ewelinki. W oko wpadły mi pięknie wykonane okładki na książeczki zdrowia. Na stronce znalazłam okładki ze słodkimi misiami. Napisałam wiadomość z pytaniem czy jest możliwość wykonania okładki z innym motywem i otrzymałam odpowiedź: oczywiście, że tak. Pani sama robi projekty i wciela je w życie. Robi to w wielkim stylu. Talent i umiejętności Pani Ewelinki są po prostu niezwykłe. Po krótkiej wymianie wiadomości Pani przysłała mi pierwszy projekt. Aż nie chciało mi się wierzyć, że tak ładnie idzie coś narysować w tak krótkim czasie. Pierwsza okładka jaką sobie zażyczyłam miała być dla młodszej córci, wybrałam motyw pandy na żółtym tle i szary napis Olunia. Wyszło coś pięknego. Od razu zamówiłam i drugą dla starszej córci z motywem kotka na niebieskim tle i również szarym napisem Weronisia. Po drodze mieliśmy małe problemy z wymiarami, ale wszystko dobrze się skończyło. Jak tylko do mnie dotarły od razu przystroiłam nimi książeczki córeczek. Teraz prezentują się świetnie i na pewno nigdzie nam nie zaginą!

Jeśli ktoś z Was szuka takich okładek to stronka Pani Ewelinki jest miejscem, gdzie powinniście się wybrać w pierwszej kolejności. Polecam z całego serca prace Ewla Art, wykonane starannie z troską o najmniejszy szczegół. Po prostu do zakochania! <3



 Czyż nie są piękne?! Ja podziwiam je ilekroć przechodzę obok miejsca gdzie leżą.

NIE zezwala się na jakiekolwiek kopiowanie, przetwarzanie, rozpowszechnianie powyższych zdjęć i projektów w całości lub w części bez zgody autora!



poniedziałek, 27 czerwca 2016

Co mnie boli

Pies, kot, członek rodziny, przyjaciel. Przez cały rok śpi, je, bawi się z nami, pociesza gdy jest smutno, zabawia, dotrzymuje towarzystwa. Kim trzeba być, co mieć w głowie by potrafić członka rodziny, przyjaciela porzucić bez słowa, próbować uśmiercić bądź to zrobić, bo chce się jechać na wakacje, bo nam się znudził. .. nie umiem pojąć zachowania takich istot bo człowiekiem tego nazwać nie mogę. Jest tyle innych rozwiązań. Można poprosić rodzinę czy znajomych o opiekę na zwierzęciem, istnieją hotele dla psów czy kotów, a nawet niektóre schroniska po dogadaniu się przetrzymają zwierzaka do naszego powrotu. Jeśli te opcje nam nie odpowiadają to są jeszcze wolontariusze, którzy będą odwiedzać psa podczas naszej nieobecności, wyprowadzać go, karmić i zabawiać. Skoro stać nas na wczasy to i stać by pies czy kot spędził ten czas w hotelu. Najlepszym wyjściem było by oczywiście zabranie zwierzaka ze sobą, ale często jest to po prostu niemożliwe. My jak wyjeżdżaliśmy to naszego psiaka oddawaliśmy do hotelu. Co prawda po przeprowadzce musieliśmy go oddać, tzn. mieszka teraz u moich rodziców, bo u nas nie miał by kto z nim wychodzić. 3 piętro, niemowlak i małe dziecko nie potrafiące samo chodzić po schodach i ja z problemami z kręgosłupem to nie dało by się pogodzić. Teraz ma się dobrze, jest szczęśliwy i ma spokój. Choć nie powiem niekiedy działał mi na nerwy, ale nie potrafiłabym mu nic zrobić czy gdzieś go zostawić. Chyba by mi serce pękło.  
Teraz co otworzę internet to widzę kolejne porzucone, skrzywdzone czy co najgorsze z możliwych martwe zwierzę. Fundacje błagają choć o domy tymczasowe dla zwierzaków, bo już nie mają miejsc, a to dopiero początek wakacji... serce mi się kraje. 




JEŚLI NIE MASZ CO ZROBIĆ ZE SWOIM PSEM/KOTEM, 
NIE PORZUCAJ GO W LESIE CZY NA DRODZE, 
ZAPROWADŹ DO SCHRONISKA NIECH BĘDZIE BEZPIECZNY.
 NIE SKAZUJ GO NA ŚMIERĆ!!!

czwartek, 23 czerwca 2016

Świat Zofii

Jakiś czas temu kolega z pracy polecił mi książkę. Trochę się zdziwiłam, gdy dowiedziałam się, że jest to książka dla dzieci i młodzieży.  Po pewnym czasie i kilku razach, gdy tytuł ten przewijał się w naszych rozmowach, postanowiłam ją jednak przeczytać. Najpierw ściągnęłam ją na telefon (tak wiem, że tak nie można), bo myślałam, że w ogóle mnie nie zainteresuje. Jednak po kilkunastu stronach zmęczyło mnie patrzenie na ekran i pospiesznie udałam się do księgarni po swój egzemplarz.
"Świat Zofii" bo o tej książce tu mowa, to powieść napisana przez norweskiego pisarza i nauczyciela filozofii Josteina Gaardera.

Tytuł oryginału: SOFIES VERDEN
Tłumaczenie: Iwona Zimnicka
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ilość stron: 560
Wydanie: IV poprawione
Data wydania: 2012 (oryginał 1995)
ISBN: 978-83-60207-50-5


"Kim jesteś? " i "Skąd wziął się świat? ". Od tych pytań wszystko się zaczęło. 14-sto letnia Zofia Amundsen pewnego dnia otrzymuje anonimowe listy z powyższymi pytaniami, które poważnie mieszają jej w głowie. Dziewczynka zaczyna zastanawiać się nad odpowiedziami i nagle wszystko inne staje się nieważne. Gdy Zosia ma już jeden wielki mętlik w głowie, dostaje kolejny list, na którym widnieje napis: Kurs filozofii. Obchodzić się ostrożnie. Od tej chwili nic już nie będzie tak jak wcześniej. Anonimowy nadawca piszę we wstępie, że: 

"Najlepszym sposobem zbliżenia się do filozofii jest postawienie sobie kilku filozoficznych pytań. Jak powstał świat? Czy za tym, co się dzieje, kryje się czyjaś wola, jakiś sens? Czy istnieje życie po śmierci? W jaki w ogóle sposób znaleźć odpowiedź na podobne pytania? I przede wszystkim: Jak powinniśmy żyć?"

Pytania te każdemu kiedyś chodziły po głowie, jednak tylko Ci, którzy starali się na nie znaleźć odpowiedź mogą nazywać się filozofami. Pytania te każdego zmuszają do zatrzymania się i zastanowienia nad ich sensem i nad odpowiedzią na nie. A tak jak jest to napisane odpowiedzi na nie nie znajdziemy w encyklopedii. Nauczyciel Zofii pisze jedną bardzo ważną rzecz: 

JEDYNE CZEGO NAM POTRZEBA, ABYŚMY STALI SIĘ DOBRYMI FILOZOFAMI, TO ZDOLNOŚĆ DO DZIWIENIA SIĘ ŚWIATEM

Te niby banalne słowa mają w sobie głębszy sens. Dorosły człowiek traci tą zdolność, w sumie dzieje się to już w młodym wieku, gdy człowiek dorasta i bierze świat i to co go otacza za coś oczywistego. Najlepszymi filozofami zatem mogły by być małe dzieci, które zachwycają się wszystkim co widzą, wszystko dla nich jest magiczne i wyjątkowe. Warto się nad tym zastanowić.
Każdy rozdział w tej książce poświęcony jest innemu etapowi w rozwoju filozofii, w rozwoju myślenia ludzi i ich wyobrażeniu o świecie. Ogromnym plusem jest tu sposób opowiadania, o czyś co dla wielu jest nieciekawe i mało interesujące. Szczerze się przyznam, że nigdy nie przywiązywałam wagi do tego, co na ten temat mówiono w szkole. Jakoś ta część o filozofach nigdy szczególnie mnie nie interesowała, ale ta książka to zmieniła.
Nie będę Wam tu opowiadać całej książki, bo to mijałoby się z celem. Powiem tylko, że gdy czytałam ją po raz pierwszy, byłam dziewczyną, świeżo po ślubie i dzięki niej zaczęłam inaczej postrzegać świat. Teraz czytam ją po raz drugi (i pewnie nie ostatni), jako matka i znów zauważam nowe fakty i nowe odpowiedzi na te same pytania. Ta książka zawsze jest na czasie. Ta książka jest dla każdego, w każdym wieku, nie zależnie od tego skąd jesteśmy czy w co wierzymy. 
Moim zdaniem to właśnie takie książki powinny być lekturami w szkole, książki o czymś, zmuszające do myślenia.

środa, 15 czerwca 2016

Zoo Safari Borysew

Na początku czerwca byliśmy na wakacjach z dziadkami na wsi. Miejscowość Witów, ciężka do znalezienia na mapie, to mała wioska z przemiłymi ludźmi i pięknymi krajobrazami. Spędzaliśmy tam miło czas. Pewnego dnia wybraliśmy się na wycieczkę do Uniejowa, miasteczka oddalonego o 65 km od miejsca pobytu. Po drodze zobaczyłam reklamę ZOO Safari, o którym wcześniej wiele słyszałam, a jakoś nigdy nie sprawdziłam gdzie ono tak dokładniej jest. Jakież było moje zaskoczenie, gdy dowiedziałam się, że to tak zachwalane miejsce jest około 50 km od miejsca w którym byliśmy.
Następnego dnia spakowaliśmy do samochodu dzieci i ruszyliśmy zobaczyć co oferuje ZOO Safari. Jechałam tam z duszą na ramieniu, po naszej ostatniej wizycie w zoo, po której aż chciało się płakać. Zwierzęta wtedy wyglądały strasznie i jak najszybciej chciałam opuścić to miejsce. Zastanawiałam się jak będzie tu, czy zwierzęta będą zadbane i ile ich będzie.
Godzinka w samochodzie, przejazd przez kilka pobliskich wsi i miasteczek i byliśmy na miejscu. Powiem szczerze, że gdyby nie nawigacja Google Maps to pewnie byśmy tam nie trafili, bo oznakowanie pozostawiało wiele do życzenia. Ale to mało ważny aspekt. Dotarliśmy. Parking pełen, oczywiście autokarów. Nas chwilkę zeszło, bo trzeba było jeszcze nakarmić najmłodszego członka wycieczki. Po wykonaniu niezbędnych czynności ruszyliśmy do kas. Wszędzie pełno dzieci ze szkół i przedszkoli, na szczęście w kasie w miarę luźno. Zakupiliśmy bilety 25 zł bilet normalny, dzieci do lat 3 za darmo więc za 50 zł weszła cała nasza czwórka. 
Pierwsze kroki i naszym oczom ukazały się duże przestronne wybiegi i szerokie alejki. Na początku oczywiście antylopy i różnego rodzaju bydło. Spadający z mego serca kamień chyba ogłuszył wszystkich wokół. Zwierzęta piękne, lśniąca sierść, zaokrąglone ciała, piękne umięśnienie i co najważniejsze zdrowe. Naprawdę chyba jeszcze nie widziała zwierząt w tak dobrym stanie w tego typu miejscach. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. A do tego w tym zoo mają  super atrakcję dodatkową dla odwiedzających, a mianowicie można się przyglądać karmieniu zwierząt. Przy wybiegach mamy podane godziny karmienia. My niestety nie załapaliśmy się na żadne, ale jest to pewnie super widowisko, w szczególności karmienie dzikich kotów musi być widowiskowe.
Koty no właśnie one są główną atrakcją zoo. Białe lwy i tygrysy robią ogromne wrażenie. W czasie zwiedzania może odwiedzić wybiegi młodych lwów i tygrysów, które urodziły się w ZOO oraz ich rodziców, które są w innej części zoo. Zarówno starsze jak i młode zwierzęta robią piorunujące wrażenie.















Jako, że pierwszy raz w ogóle miałam okazję zobaczyć te cudne zwierzęta najchętniej nie odchodziłabym od ich wybiegu i podziwiała. Są piękne. Młode, jak to młode skore do zabaw i wyglądające jak "małe" kociaki mimo swoich dość sporych rozmiarów. Kociaki super, ale ich rodzice... to coś pięknego.

Tata Lew


Tata Tygrys


Mama Tygrysica


Prawda, że piękne. Jestem pewna, że jeśli tylko znów nadarzy się okazja jeszcze raz odwiedzimy to zoo i te piękne zwierzęta.
Na terenie obiektu zobaczyć również można zebry i żyrafy. Niusi przypadały do gustu zebry i nie chciała odejść od ich wybiegu. Jedna z pasiastych koleżanek stanęła naprzeciwko Niuśki i tak trwały patrząc na siebie. Porozumiewały się bez słów. Wyglądało to dość zabawnie, więc mieliśmy z niej niezły ubaw. Jeśli chodzi o żyrafy to naprawdę były piękne. Jedna duża, druga trochę mniejsza. Obie oczywiście w super stanie. I na tym wybiegu spotkała nas mała niespodzianka. Pierwszy raz widzieliśmy, jak kładzie się żyrafa. Z tak długimi nogami nie jest to łatwe. Ileż ona się przymierzała do tego by się położyć. Nie wiedziałam, że to aż takie skomplikowane.



Mini ZOO znajduje się w dwóch punktach na terenie obiektu. Jedno jest za wybiegiem młodszych lwów zaraz koło placu zabaw, który niestety był zamknięty, ponieważ padał deszcz i wszystko było mokre. Drugie znajduje się obok wybiegu dla starszych tygrysów. Plac zabaw też był dość duży, oprócz standardowych huśtawek, zjeżdżalni i koników, znajdowały się tam duże dmuchane zamki - zjeżdżalnie. Pierwsze mini zoo było mniejsze z mała ilością zwierząt. Tam Niuśka karmiła konika i kózki trawą którą zrywała naokoło wybiegu. Ale to była frajda, nie tylko dla niej ale i dla taty, który latał z trawą i listkami dla kózek. Zwierzęta bardzo przyjazne i delikatne. Rzadko się spotyka żeby koń tak delikatnie brał z rączki trawę czy listki. 
Drugi nieco większy z dużą ilością kóz, świnek, królików,  a nawet znalazła się jedna alpaka. Tutaj już można było chodzić między zwierzątkami, a nawet je pogłaskać. Niusi szczególnie do gustu przypadły oczywiście świnki i kózki, ale i ogromne króliki. Duże zamieszanie na wybiegu wprowadzały małe kózki, które brykały i zaczepiały starsze kozy. Przyglądałyśmy się również jak mama koza karmi swoje koźlątko. Takie mini zoo to super atrakcja dla najmłodszych, szczególnie tych mieszkających w miastach, gdzie nie ma możliwości obcowania z takimi zwierzętami na co dzień.
Kolejnym miejscem, które było dla nas zaskoczeniem był wybieg Mandryli. Wysepka otoczona wodą z niskim płotkiem. Małpy jak na dłoni bez wysokich ogrodzeń czy klatek to zrobiło na nas duże wrażenie. Tak samo jak same małpy. Zwierzęta podobnie jak inne w bardzo dobrym stanie. Samiec miał piękne kolory. Zawsze byłam przekonana, że ich tylna cześć ciała jest czerwona czy różowa, a tu taka paleta barw. Małpy zazwyczaj bardzo terytorialne i nerwowe, tu spokojne i odprężone. Wydawało się że w ogóle nie zwracają uwagi na odwiedzających. 


 Z dodatkowych atrakcji na terenie obiektu można wymienić miejsce piknikowe. Fajna sprawa gdyż w otoczeniu zwierząt można sobie usiąść i odpocząć czy coś zjeść.
 Dla osób, które nie mają ze sobą jedzenia przewidziano Grill bar w którym można zakupić przekąski czy coś słodkiego jak np. lody. Lody polecam bo oczywiście musieliśmy ich spróbować. Przy Grill barze znajduje się Kino 7D cokolwiek to znaczy, takie atrakcje nas nie interesują więc nie mam tu co pisać. W tym samym miejscu znajduje się też raj dla dzieci, czyli tzw. Figlarnia. Są tu zjeżdżalnie, trampolina, dmuchana gąsienica i wiele innych atrakcji. Nasza córcia jeszcze trochę za mała na takie atrakcje, biorąc pod uwagę ilość dzieci jaka tam przebywała, ale starsze dzieci napewno przeżyją tam niezapomnianą zabawę.
Serdecznie polecam odwiedziny w tym pięknym miejscu. Jedyny minus to Pociągi z wycieczkami, ale na szczęście teren jest tak duży, że można ich unikać.
Wszystkich zapraszam również na stronkę ZOO Safari w Borysewie, można tam na żywo podglądać niektóre zwierzaki.